Sprzęt testowy:
- Deska: JP-Australia X-Winger PRO 5’0” x 25” (88 L)
- Wing: NeilPryde FIREFLY 5.0
- Foil: NeilPryde Glide Swift 800
- Spot: Chałupy, wiatr NW–NNW, 8–12 węzłów
Po kilkunastu sesjach na nowej desce JP-Australia X-Winger PRO 2024/2025 uznałem, że czas podzielić się wrażeniami. W sezonie 2023 pływałem głównie na wersji 5’0” x 27” (95 litrów), więc miałem dobrą bazę porównawczą. Tegoroczny model w wersji PRO o wymiarach 5’0” x 25” i wyporności 88 litrów od razu zrobił na mnie wrażenie nowym podejściem do projektu. Deska zachowała długość 153 cm, ale jest wyraźnie węższa – różnica 5 cm w szerokości i 7 litrów mniej wyporu to spora zmiana, którą czuć od pierwszej sesji. Z footstrapami waży zaledwie 6,5 kg.

Nowy kształt – nowa jakość?
Tegoroczny X-Winger wygląda bardziej „rasowo”. Dziób i rufa zostały wysmuklone, a całość nie sprawia już wrażenia kwadratowej. Od strony rufy do połowy deski pojawiły się głębokie cut-outy, które nie tylko ułatwiają odklejenie się od wody, ale także pomagają szybciej wejść w ślizg. W powietrzu deska jest zwinna i reaguje na każdy ruch – ma się wrażenie, że pływa się na mniejszym modelu.
Stabilność i start
Nowy, węższy kształt to również nieco mniej stabilności przy starcie – szczególnie na zafalowanej wodzie trzeba poświęcić chwilę na „złapanie balansu”. Jednak, gdy już wstaniemy, deska stabilizuje się i pozwala skupić się na pływaniu. Pompuje się bardzo efektywnie, a reakcja na ruchy nóg i winga jest błyskawiczna – podobnie jak w poprzednim modelu.
Touchdown? No problem.
Zmodernizowany dziób świetnie radzi sobie przy kontakcie z wodą. Deska nie zwalnia gwałtownie, co jest kluczowe zarówno przy skokach, jak i podczas nauki – każdy nieidealny touchdown jest mniej bolesny. Z tego względu nowy X-Winger to bardzo świetna opcja dla osób, które chcą próbować pierwszych skoków, ale niekoniecznie celują w zaawansowany freestyle.
Freeride, fale i odrobina freestyle’u
Choć 88 litrów może wydawać się sporo do trików, w locie deska sprawia wrażenie mniejszej i prowadzi się bardzo przyjemnie. Waga i balans sprawiają, że skoki są przewidywalne, a lot – kontrolowany. Do czystego freestyle’u pewnie sięgnąłbym po coś jeszcze mniejszego, ale do wszechstronnego pływania ta konstrukcja sprawdza się świetnie.
Podsumowanie
Nowa odsłona X-Wingera to bardzo udana ewolucja. Smuklejszy kształt, cut-outy i poprawione zachowanie przy kontakcie z wodą czynią z tej deski uniwersalnego partnera do freeride’u, fali i rekreacyjnego freestyle’u. Jeśli planujesz bardziej zaawansowane pływanie lub ważna jest dla Ciebie jak najniższa waga – warto dopłacić do wersji PRO. Jeżeli natomiast szukasz solidnej deski allroundowej i nie potrzebujesz topowej specyfikacji – sięgnij po wersję IPR. Tak czy inaczej – X-Winger to będzie strzał w dziesiątkę.
Jeśli deska JP-Australia X-Winger PRO zainteresowała Cię, odwiedź nasz sklep.