Loftsails & EASY-surfshop: Jak to się zaczęło
Historia Loftsails i EASY-surfshop sięga 2003 roku, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem te żagle na targach Boot Düsseldorf. Modele Lip Wave i O2 – dwie perełki, które od razu przyciągnęły moją uwagę. Pięknie otaklowane na stoisku. Niemiecki importer nie tylko chętnie pogadał, ale co ważniejsze, wskazał mi człowieka, który za tym wszystkim stoi – Monty’ego Spindlera. Kilka maili, parę telefonów i bum – wiosną tego samego roku pierwsze żagle Loftsails trafiły do Polski.
Od pierwszego taklowania byłem kupiony. Zobaczyć je na targach to jedno, ale wrzucić je na wodę? Czysta magia. Ich charakterystyka była na zupełnie innym poziomie – żadne inne żagle, które testowałem, nie były tak współpracujące i dopracowane. To była miłość od pierwszego ślizgu.

Ja gdzieś we Francji ponad 20 lat temu – żagiel The Loft Lip Wave.
Monty Spindler – Legenda
Monty to postać, której się nie zapomina. Prawdziwa dusza windsurfingu, ikona w branży i jeden z najbardziej wyluzowanych ludzi, jakich można spotkać.
Jego przygoda z windsurfingiem rozpoczęła się w 1977 roku, kiedy to zaczął uprawiać ten sport z Kenem Winnerem. Wcześniej Monty był zaangażowany w regaty na małych łodziach, osiągając sukcesy w klasie Laser. Jednak to windsurfing stał się jego prawdziwą pasją, co skłoniło go do porzucenia tradycyjnego żeglarstwa na rzecz projektowania żagli.
W 1981 roku Monty dołączył do firmy Neil Pryde w Hongkongu, gdzie projektował żagle dla takich marek jak HiFly, Tiga czy Sailboard Alpha. W 1984 roku przeniósł się do Torbole nad jeziorem Garda we Włoszech, aby być bliżej europejskich producentów i kontynuować prace nad innowacyjnymi projektami żagli.
W 1986 roku, po odejściu z Neil Pryde, Monty nawiązał współpracę z Udo Schützem, właścicielem Fanatic, i rozpoczął pracę nad marką ART Sails. To właśnie wtedy powstały jego charakterystyczne projekty z tzw. „cutaway”, które wywołały spore kontrowersje w branży, ale jednocześnie przyczyniły się do rozwoju nowoczesnych żagli.
Dzięki tym doświadczeniom i nieustannej pasji do windsurfingu, Monty Spindler stał się jednym z najbardziej wpływowych projektantów żagli, a jego prace miały znaczący wpływ na rozwój tego sportu na przestrzeni lat.
Na mnie też wpłyną!

Monty w swojej pracowni w Tarifie.
Pamiętam jedną z pierwszych sesji z nim w Tarifie. Wjechał na spocik Valdevaqueros ze slalomowym sprzętem – deska 85L, malutki statecznik i prototyp Racing Blade, chyba 5.6. W tamtym czasie (około 2006 roku) freeride to była moja bajka, a slalomowy sprzęt nie do końca mnie jeszcze jarał. Ale Monty? Przekonał mnie, żebym spróbował.
No to wziąłem ten zestaw, jakoś przebiłem się przez przybój i poszło. Poniente hulało, prawy hals i nagle – bam! Nigdy wcześniej nie czułem takiej kontroli i luzu w pędniku. Wszystko grało jak orkiestra: fin, deska, żagiel, bom idealnie spasowane.
Monty to nie tylko projektant. To mistrz tuningu. Po tamtej sesji spojrzałem na ustawianie sprzętu zupełnie inaczej. Czerpałem od Montiego garściami i bardzo wiele mnie nauczył.
Jak Loftsails trafiło do Polski
Nasza strategia? Nie gadamy, tylko dajemy ludziom testować. Bez marketingowych sztuczek, bez gadki sprzedażowej. Po prostu windsurfing.
Zabieraliśmy żagle na lokalne miejscówki w Poznaniu (jeziora Kiekrz, Powidz, Kamienica) i oczywiście na Półwysep Helski, do Chałup. Każdy, kto je wypróbował, od razu łapał zajawkę. Wystarczyło postawić na wodzie i przekonać się, jak pracują.
Wtedy marka nazywała się jeszcze The Loft, zanim przekształciła się w Loftsails. Popularnie mówiło się na nie po prostu “lofty”.
Największy game-changer? Te żagle nigdy nie sprawiały, że jesteś w przeżaglowaniu. Nawet w mocnych szkwałach zachowywały kształt i miałeś pełną kontrolę.
Modele, które namieszały
Pierwszy duży hit? O2 – później rebrandowane na Oxygen. Freeride/freerace bez kamberów, który zgarnął masę fanów. Nieco później wszedł model Switchblade, żagiel z kamberami gdzie mogło się zdecydować pomiędzy opcją na maszt RDM lub SDM (do teraz dostarczane są w tych żaglach kamberty na oba rodzaje masztów). Natomiast wave’owe żagle (najpierw Lip Wave, później zwany Pure Lip) miały sporą konkurencję, ale jeśli chodzi o freeride i slalom, Loftsails zaczęło robić szum.
A dzisiaj? Racing Blade to petarda na slalom, a Skyblade totalnie zdominowało foil. W Polsce, a w szczególności w Poznaniu, mamy całą ekipę, która przesiadła się na Loftsails i nie zamierza wracać. Bo to po prostu działa.

02 – 7-mio listwowy żagiel freeride/freerace. Chałupy, około roku 2006.
Co sprawia, że Loftsails jest wyjątkowe?
Każdy, kto miał w rękach Loftsaila, wie, o co chodzi. Ten feeling jest nie do podrobienia. Lekkość, wyważenie, precyzja – wszystko tam jest. To żagle zbalansowane na 100% – prędkość, kontrola, trwałość. Nic tu nie jest przypadkowe.
I ten legendarny zakres wiatrowy? Potwierdzam. Nie wisisz na bomie, nie walczysz, nie odpuszczasz. Wciąż lecisz, wciąż kontrolujesz, wciąż możesz cisnąć. Na finie, na foilu. To daje pewność i luz, którego nie da się kupić.
Loftsails dzisiaj
Z biegiem lat Loftsails ewoluowało, a teraz za produkcję, logistykę, marketing i design odpowiada nasz holenderski partner Equipe Trading. To pozwoliło Monty’emu skupić się na tym, co kocha najbardziej – testowanie, tworzenie prototypów, dopracowywanie każdego detalu. Bez gonienia za logistyką, bez zamieszania z administracją. Tylko czysta pasja do projektowania żagli.
Moja 3 grosze
Około 2005 roku, po kilku latach współpracy, stwierdziłem, że Loftsails potrzebuje porządnej strony internetowej – bo ta, którą mieli wtedy… no cóż, była słaba.
Monty się zgodził i tak powstała oficjalna strona Loftsails “by Bartek”, którą prowadziłem przez trzy lata. W końcu musiałem ją jednak oddać w inne ręce, bo zwyczajnie brakowało mi czasu – EASY się rozwijało, zadań było coraz więcej. Ale co to była za przygoda! Projektowanie strony ramię w ramię z twórcą i właścicielem marki, zbieranie zdjęć od riderów z całego świata, tworzenie katalogów, broszur – pełne wejście w DNA marki. To nie był tylko biznes. To była jazda i nauka, którą zapamiętam na zawsze.
Loftsails & EASY-surfshop dziś
Dzisiaj EASY-surfshop to jeden z największych dealerów Loftsails na świecie. Przez lata sprzedaliśmy tysiące tych żagli.
A Monty? Wciąż na posterunku – Spotkać go można na plaży w Tarifie, odpowiada na pytania klientów o trym i ustawienia, cały czas coś tam zszywa w swojej pracowni, czasami robi customowe żagle dla tych, którzy pragną bardzo indywidualnego podejścia.
Patrząc wstecz – to była epicka podróż. I jeszcze się nie kończy.
Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź www.loftsails.com.
Albo, jeszcze lepiej – po prostu wskocz na jeden z żagli Loftsails (najlepiej zamów go u nas na www.easy-surfshop.pl) i przekonaj się sam.